piątek, 2 listopada 2012

Szczęście odchodzi najszybciej

Pamiętacie znalezionego w środku sierpnia wychudzonego i zaniedbanego psa, który porzucony przez kilka dni leżał w rowie? Tego, którego znalazła Pani Ewa i pod koniec wakacji za zgodą moich rodziców przywiozła do nas tymczasowo? Tego, którym z wielką przyjemnością się opiekowałam, uczyłam? Tego, który zaczął u mnie szczekać, biegać i cieszyć się życiem? Tego, o którego tak bardzo zazdrosny był Nodi? Tego, który pomimo wszystkich przeżyć nadal kochał i ufał ludziom? Tak, właśnie. Nolana już nie mam. Po równych dwóch miesiącach znalazł się dla niego dobry dom. Ma tam swoją zagrodę, psy do wspólnej zabawy i z głodu na pewno nie umrze. Jednak nie będzie wyprowadzany na spacery tak często jak u mnie, ponieważ jego nowy właściciel nie ma na to czasu - pracuje. Grunt, że w ogóle ma już odpowiedzialnego właściciela, bo gdyby nikt go nie zaadoptował, w poniedziałek trafiłby do schroniska, a tam na pewno by się nie odnalazł. Pan Piotr zjawił się w ostatniej chwili. Tyle łez wylałam, bo już myślałam, że jednak trafi do schroniska. Teraz tylko trzymam kciuki, by Nolanowi było dobrze w nowym domu. Właśnie dlatego w najbliższym czasie spiszemy też umowę adopcyjną. Mogę odwiedzać Nolana, co bardzo mnie cieszy. Zdaję sobie sprawę, że na pewno teraz przeżywa rozstanie ze mną. Zawsze był przy mnie, pilnował mnie i właściwie to do mnie przywiązał się najbardziej. Nawet nie wiecie jak się czułam, gdy przyniosłam smycz, on się cieszył, bo myślał, że idziemy na spacer, a później rozczarowany mną wsiadł do samochodu i odjechał oglądając się za mną... To zdecydowanie najwspanialszy Owczarek jakiego kiedykolwiek miałam okazję poznać. Niby powinnam się cieszyć, że pies zamiast do schroniska trafił do odpowiedzialnego człowieka, ale jednak dziwnie się czuję, gdy wychodzę na podwórko, a jego nigdzie nie ma... Nodi pomimo, że za nim nie przepadał, to też jakoś dziwnie się zachowuje, a na dworze siedzi zapatrzony w miejsce, gdzie Nolan spał i przebywał, kiedy ja nie miałam czasu.
Jednak to wszystko nie zmienia faktu, że gdzieś tam w głębi nadal czuję się odpowiedzialna za Nolana i już zawsze będzie tym "moim" psem, choćby na współwłasność. Informacje o nim będą się pojawiały tak samo jak zdjęcia, które będę robiła przy każdej nadarzającej się okazji.


5 komentarzy:

  1. Jakie to smutne :(
    Wyobrażam sobie jak się czułaś .
    Dobrze , że możesz go odwiedzać .

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z yorkiedogs...
    Mi też było by trudno rozstać się z psiakiem ,
    którego na prawdę kochałaś i który on sam Cię kochał i się do Ciebie przywiązał.. :(
    Ale fajnie, że możesz Go odwiedzać. :)
    Fajnie zdjęcia i śliczny jest Nolan. :)

    Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że znalazł dom i nie trafi do schroniska. Dobrze, że będziesz go odwiedzać. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ciężkie rozstać się z kimś kogo się kocha .. nawet jeżeli jest to pies, a może aż pies. Wiem co czujesz, to jest straszne uczucie, takie bezradne, beznadziejne, smutne po prostu ... Dobrze że możesz go chociaż odwiedzać, może to nie będzie to samo co kiedyś, ale Nolan na pewno będzie zadowolony!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudne uczucie, kiedy zżyjesz się z kimś a potem on odchodzi. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby Nolan miał dobry i kochający dom :)

    OdpowiedzUsuń