Kiedyś było z tym...nie najlepiej. Nodi "szedł bo szedł", pół metra ode mnie i ze znudzeniem. Ćwiczyliśmy to sporadycznie, bo zawsze znalazło coś ważniejszego - a to dopracowanie jakiejś sztuczki, a to agility, a to tropienie i tak w nieskończoność. W sumie nawet nie zwracałam uwagi na "jakość" tego całego chodzenia, Nodi miał po prostu iść przy nodze, gdy wydam mu taką komendę. Bardziej wzięliśmy się za to kilka miesięcy temu w momencie, gdy zmieniliśmy warunki mieszkalne i agility zostało wykluczone, przynajmniej na jakiś czas (może czasem gdzieś pojedziemy na trening) i postanowiłam, że spróbujemy swoich sił w obedience bardziej "na poważnie". Ku mojemu zdziwieniu, Noder bardzo szybko to załapał i w kilka dni udało nam się poprawić chodzenie, jako tako na kontakcie, prędko udało nam się opanować zwroty, zakręty i zmiany pozycji. Przed nami jeszcze duuużo pracy, bo to nie wygląda jeszcze fajnie. Nodi niekiedy włazi mi pod nogi, a ja próbując nie nadepnąć mu na łapę zaczynam koślawo iść i wygląda to dość śmiesznie :P Zmiany pozycji też są do mocnego dopracowywyania. Ogółem musimy ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Jesteśmy na etapie "szczęśliwego trafu" - czasem jest dzień, że Nodi idzie prosto, blisko nogi, trzyma tempo, ładnie skręca, siada równo, ciągle utrzymując kontakt ze mną, a czasem jest to po prostu na "odwal się", czyli tak zwany "okres odmóżdżenia" - idzie za szybko lub za wolno, za daleko od nogi, czasem coś odwraca jego uwagę, skręca jakby miał zawroty głowy albo nie skręca w ogóle. To dopiero początek. Perfekcyjnie będzie wtedy, gdy zawsze będzie szedł tak samo i to jak na porządnego psa przystało :P
A co do agility... No cóż, spotkała nas niespodziewana przeprowadzka, co prawda tylko ulicę dalej, ale do bloku i choć mamy swoją działkę, to nie jest ona na tyle duża i odpowiednia, by rozstawić na niej choć małą sekwencję. Wiązałam wielkie nadzieje z tym sportem, dawał nam dużo frajdy i niesamowitej zabawy, jednak wyszło jak wyszło. Nie pożegnaliśmy się na zawsze, nie uda nam się o tym zapomnieć. Spróbujemy gdzieś jeździć na treningi, choćby raz na jakiś czas. Po tych kilku latach nie uda nam się odstawić tego sportu w zapomnienie, to rzeczywiście uzależnia, a z uzależnienia wyjść bardzo ciężko.
Nodi, brakowało mi Cię <3
OdpowiedzUsuńNauka dobra sprawa :D
Zapraszamy do nas:
requestdog.blogspot.com
Noo! Wszędzie jakieś postępy widzę! :-) i dobrze. :-D Musimy koniecznie zorganizować jakieś spotkanie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńGratulacje postępów ;))
OdpowiedzUsuńI oby ich więcej było!
Pozdrawiam Wiktoria&Fado
Gratulujemy postępów w pracy i życzymy kolejnych!
OdpowiedzUsuńTak! Tak!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!