sobota, 4 sierpnia 2012

Powracamy do pisania. Zmiany i nowości.

Witajcie kochani. Jak ja tęskniłam za blogowaniem... Nie pisałam kilka dobrych miesięcy - mój rekord. Jednak to nie znaczy, że w ogóle mnie tu nie było. W międzyczasie czytałam Wasze posty i pozmieniałam trochę na blogu. Póki co może być, ale ciągnie mnie, by znów coś zmienić w jego wyglądzie.
Poza zmianą wyglądu bloga, zmieniło się jeszcze wiele innych rzeczy. Pierwsze, to przeprowadzka. Teraz mieszkam w mieście, w dodatku w innym województwie, bo już nie w pomorskim, a warmińsko-mazurskim. Z przeprowadzką idzie jeszcze kilka innych problemów, o których wiedzą wtajemniczeni. Z jednej strony się cieszę ze zmiany miejsca, bo mam wszędzie blisko, być może często będziemy uczęszczać do olsztyńskiego klubu agility (około godziny jazdy), a z drugiej jednak wolałabym zostać tam, gdzie byłam przez ponad osiem lat. Zresztą niektórzy z Was wiedzą jakie to uczucie, tyle zamieszania i gwałtownej zmiany. No cóż, mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Drugie jest to, że mama bez mojej wiedzy oddała mojego (?) królika. Po prostu postawiła mnie przed faktem dokonanym.
Zaczęło się tak, że mojej wrednej, młodszej siostrze zachciało się psa. Powód? "Bo ja mam, to ona też musi". A głownie dlatego, że zobaczyła mojego bloga i stwierdziła, że ona też chce pisać o swoim czworonożnym. Początkowo mama się nie zgadzała, ale później - wiecie jak to jest - zrobiło się jej szkoda. Szukała jakiegoś psa. Ja od początku wiedziałam, że to zły pomysł, bo nie będzie się nim zajmowała, więc zaproponowałam kota, który wymaga znacznie mniej opieki. Znalazłam piękne perskie kocięta, mama skontaktowała się z hodowczynią. No i miał być kot. Jednak decyzja wypadła na królika miniaturowego. Wiktoria od samego początku nie umiała się nim zająć, ale gdy ja coś przy nim robiłam, to "Zostaw ją, bo to mój królik!". Jeszcze trzeba było wymyślić imię. Niestety, to ona ją nazywała, więc imiona były okropne i strasznie przereklamowane. Początkowo była Plamka - nawet mamie się nie podobało, mi to już w ogóle. Więc nazwała ją Pusia. Też byłam przeciw, bo chciałam bardziej oryginalne imię, ale cóż. Leciały miesiące, aż w końcu wyszło na to, że Puśka jest moja, bo tylko ja się nią zajmuję. Nagle mama stwierdziła, że skoro Wiktoria się nią nie zajmuje, to Punię odda, bo ja mam już psa i królik mi nie potrzebny - jej słowa. Szkoda mi jest okropnie, choć na początku też byłam za oddaniem jej, bo po co ma cierpieć z powodu takiej właścicielki? Tyle, że to ja chciałam znaleźć jej nowy dom. Od początku mówiłam, że to tylko chwilowa zachcianka i jak już, to kupić rybkę, a nie tak bardzo wymagające zwierzę. Po prostu zero poczucia odpowiedzialności.
No i w końcu o Nodim. Musimy wybrać się do weterynarza, bo coś chyba nie tak z jego układem pokarmowym i stawami.
Widać też ogromną zmianę między nami. Nasze relacje zdecydowanie się polepszyły, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Wystarczyło więcej zrozumienia, konsekwencji i uczuć.
I także - Nodi zaczął lubić dzieci. Oczywiście nie wszystkie, ale większość. Mój Yorkas jest ulubieńcem wszystkich brzdąców, założyły nawet fun club specjalnie dla niego. Dzieci, które wcześniej bały się psów w końcu przekonały się do tych cudownych zwierząt i często nawet proszą mnie, bym dała im poprowadzić Nodiego na smyczy. Ale jedno pozostało takie, jakie było - nienawiść Nodula do facetów jeszcze nie zanikła. ;)
A ja pomimo tego, że zawsze kochałam Yorkshire Terriery, to kocham je coraz bardziej i bardziej, a w końcu udowodnię, że nie są to zwykłe kanapowce i szczekacze. Uważam też, że Nodi jest doskonałym przedstawicielem rasy - oryginalny wygląd, wesołe i ciekawe usposobienie, zwariowany temperament, wspaniały charakter, odwaga i ten nadzwyczajny spryt. Nigdy wcześniej nie spotkałam takiego Yorka, choć z pewnością wszystkie są cudowne.





No i mój dawny, kochany, uszaty Pusiaczek:



8 komentarzy:

  1. W końcu post! Pusia była piękna! Cieszę się, że idzie Ci z Nodim :) nie cierpię ludzi, którzy uważają Yorki za kundle i kanapowce. Przecież to terriery :/ Chociaż ma wspaniałą właścicielkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. :)
      No właśnie. York to Terrier. Jeśli ma się do niego właściwe podejście, to będzie świetnym psem i zdolnym do wszystkiego, co się od niego oczekuje. Wystarczy porozumienie właściciela z psem. :)
      Jeszcze raz dziękujemy i pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Śliczne fotki! ;)
    Zgadzam się z ''Nina'' przecież to Terriery... ;)
    Pusia jest taka słodka!!. ;))
    Ja również się cieszę, że z Nodim idzie coraz lepiej ;]

    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas :*
    Ps. Obserwujemy :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj jaka pusia była śliczna !
    Nodi jaki przystojniak .
    Gratulacje postępów !
    Przykro , że Twoja mama oddala Pusię bez Twojej wiedzy. Ja bym się wkurzyła .
    Oby Nodiemu nie było nic poważnego .
    Tez chciałabym to udowodnić , ale ludzie nie zrozumieją... Ile te psy maja w sobie energii i jakie są kochane oraz mądre . Niektórzy nie potrafią ich po prostu wychować.
    Pozdrawiamy .

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulujemy wszystkich sukcesów ;)
    Nodi jest cudnym pieskiem.
    Szkoda mi Pusi, śliczna była. U mnie w sumie jest podobnie. Bo brat też uważa, że powinien mieć nowe zwierzę bo ja pies jest mój... Eh, jakie to rodzeństwo młodsze jest wkurzające -.-
    Aha jeszcze jedno na 4 zdjęciu widzę fajowy tunelik ^^ Skąd go masz? Ja już długo na coś podobnego poluję, ale na razie bez sukcesów.
    Pozdrawiamy i dodajemy do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też długo naszukałam się tunelu. W końcu znalazłam, w markecie Netto był za 30zł. Opłacało się, to kupiłam :) Mam go chyba od marca o ile się nie mylę.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super post ! Królik śliczny. No cóż, dobrze, że nie kupiliście jej psa.
    Wpadaj do mnie :3

    OdpowiedzUsuń